środa, 13 marca 2013

Moje Psychiczne Sny

Wpadłam na taki głupi pomysł, żeby opisywać swoje sny. Wiem, wiem, co zaraz powiecie: To super pomysł! Ekstra!; ale wierzcie to nie jest super pomysł. Nie odpowiadam za szkody wyszkodzone poprzez przeczytanie tych tekstów, ani fizyczną, ani psychiczną, ani nawet emocjonalną. Zapraszamy na film...


 Był taki zwykły poranek. No taki dziwny poranek. Czekałam z bratem na samochód. A dokładniej, na samochód ojca. Staliśmy gdzieś pomiędzy Zieloną Galerią, Kauflandem a Biedronką. Słońce świeciło.
 Auto pojawiło się. Było czarne jak noc. Drzwi otworzyły się i usłyszałam, jak mój ojciec każe nam szybko wsiadać. Mój brat siadł na siedzeniu obok kierowcy. Dziwiłam się, bo mój ojciec nie umie prowadzić.
 Silnik zacharczał, ale nie mógł ruszyć, nie pozwoliłam na to. Zahaczyłam ręką o siedzenie i trzymałam. Krzyczałam o pomoc, aż zjawił się mój kolega z klasy, tak zwany Mikołaj K. pseudo Miki. Pomógł mi powstrzymać auto. Wyciągnęłam brata i ruszyłam pod Internus obok Biedronki.
 Tam wykłócałam się z chińczykiem(?), tłumacząc mu coś, czego nie rozumiał. On coś mówił dalej.
 Aż naszła mnie chęć na krew.
 I nagle ciągnęłam Mikiego pomiędzy budynki. On bez przerwy marudził. Pchnęłam go na ścianę i pocałowałam. Wreszcie się przymknął, pomyślałam. Wgryzłam się w jego szyję i poczułam słodko-metaliczny smak krwi.
 I wtedy się obudziłam


 Siedziałam w zatłoczonej klasie. Po niej krążył nauczyciel. Obok mnie siedział chłopak i jakaś dziewczyna. Odwróciłam się do niej. Ugryzł ją. Potem odwrócił się do mnie i wbił kły w moją krtań. Bolało. Bolało okropnie. Wyrwałam się z jego objęć. Krzyczałam, zaczęłam panikować. Ktoś przyłożył mi biały ręcznik do rany. Trzymałam go przy szyi cały czas czując ból. Wyszłam na korytarz.
 Nagle znalazłam się w jakimś zamku. Budawali go budownicy, a ja nadzorowałam pracę. Co chwilę jakiś kamyk wychodził ze swojego miejsca i trafiał na inne.
 Oprócz mnie ktoś jeszcze tu stał. Na ulicy (bo teraz znalazłam się na słonecznej ulicy) stali rzymianie. Tak rzymianie, ci z Percego (anonimowi, nie konkretne postacie). Ja byłam grekiem. Dziewczyna krzyczała na dwóch chłopaków, że zachowują się jak grecy. Młodszy, jeszcze pięciolatek odszedł, a starzy nawet ode mnie czekał. Dziewczyna wypominała mu nierzymskie zachowanie, i chwaliła siebie, że sama jest pełnoprawnym rzymianinem. Odeszła naburmuszona.
 Chłopak opiekuńczo objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w dżinsową kurtkę.

 Byłam Frodem. I szłam na walkę. W dłoni trzymałam sztylet, który w dotyku był jak mały gwóźdź. Biegłam przez pustynię. Naprzeciw mnie stanęła elfka. Wyciągnęła swój miecz i dźgnęła mnie w prawe płuco. Zacisnęłam zęby i wbiłam sztylet w jej brzuch. Krew zabarwiła na czerwono jej ubiór. Ból trzymał się aż do chwili na półśnie.


 Siedziałam z aparatem w kinie. Robiłam zdjęcia. Nagle jedno wydało mi się podejrzane. Podeszłam w panice do koleżanek. Nic nie wydało się w nim dziwne. Wróciłam na swoje miejsce.
 Nagle z ludźmi zaczęło się dziać coś nieprawidłowego, coś na kształt zombie. Panika ogarnęła nie tylko kino ale całe miasto.
 Ewakułowałam się schodami. Towarzyszył mi owczarek niemiecki. Pokonywałam schody, tunele, łamałam tablice zakazyjne na drogach.
 Aż wyszłam na zewnątrz. Byłam dorosłą, średniowieczną kobietą. Pies zamienił się w chłopca ze skrzydłami.
 I pojawił się bóg. Zalał całe miasto uciszając je na trochę. Miasto (co dopiero teraz zauważyłam) było średniowieczne. Obok mnie stał przystojny mężczyzna, ale złodziej. I to mi się nie podobało. Rozpoczęliśmy walkę.
 Ale nie poznałam jej wyników. Na niebie pojawił się złoty smok. Zamiast oczu miał światła, a za jego plecami błyszczała ciemna czerwień. Czułam jego ból, jego rozpacz. Mówił mi, że umiera. Wszyscy na niego patrzyli. I nagle zniknął.
 - Zginął - stwierdziłam. I sen się skończył.


 Spałam spokojnie w łóżku, a tu nagle znalazło się w nim dziecko, a właściwie niemowlę. Kwiliło i kwiliło, a ja wpychałam mu do ust materiał, chcąc je uciszyć. Nic. Do pokoju wszedł mój brat. Zamarłam bez ruchu.
 Obudziłam się w łóżku w nowym domu. I znowu to dziecko. Zakwiliło u na górze pojawili się moi opiekunowie. Kobieta dała mu butelkę mleka, a opiekun wypytywał mnie o fakty związane z moją ciążą, której nie było a tym dzieckiem. Pokazywałam mu zdjęcia sprzed kilku miesięcy, że nie mam brzucha, ale on uważał, że byłam w ciąży, bo miałam tam obwisłe biodra (?). W końcu uwierzył, gdy zobaczył moje zdjęcie w skórzanej kurtce. I sen się skończył.


 I tyle jak na jeden raz. Czekam na stwierdzenia, pytania i zażalenia. I weź tu ogarnij życie, jak sen nie jest normalny. :-)

czwartek, 7 marca 2013

Kilka obrazków z programu do rysowania na tablecie

Wiem, strasznie długi tytuł, ale co poradzić, że zapomniałam nazwy tego programu :-) . No, a teraz przejdźmy do rzeczy:
 no to nie jest dzieło sztuki, ale wtedy zaczynałam i nie wiedziałam, co czym jest. Przedstawia dziewczynę(ale jesteś spostrzegawcza Miśka), a właściwie pewna tajemnicza dziewczyna ^^. Dalej wymyślajcie sami.
 A to ma już większy sens. To są schody gdzieś w górach, w dzikiej krainie. Jak już wcześniej mówiłam, zadziałajcie wyobraźnią!
 A to moje ulubione. Anioł Życia z mojego drugiego bloga. To różowe to skrzydła, a zielone to tył głowy z kucykiem (bo mój braciszek ujął to jako dwa arbuzy i różowe gniazdo -,-).



 Jak na razie tyle. Program jest super, ale niektóre rysunki w ogóle mi nie wyszły, dlatego jest ich tak mało(tak działa moja niecierpliwość i niechęć powtarzania tych samych rzeczy dziesięć razy pod rząd). No to do zobaczenia następnym razem.